poniedziałek, 28 lutego 2011

Spacer

To się mama w końcu sama z synkiem w wózku wybrała. Trzy kółka wokół osiedla, 45 minut. Całkiem przyjemna w pięknym słońcu przechadzka. Niuniuś był dzielny. Uwielbia, gdy się wokół niego świat rusza. Teraz tylko jestem pełna obaw o uczciwość społeczeństwa czyt. mój drogocenny wózek pozostawiony na klatce.

niedziela, 27 lutego 2011

Kocyki

Odreagowuję chyba już prawie trzymiesięczny brak łażenia po sklepach kocykomanią. Żółty, zielony, granatowy, lew, żyrafa, słonik, dinozaur, misio taki, misio siaki, polarkowy, bawełniany...Mogłabym już poprzestać na tych dzisiejszych dwóch dodatkowych. Może się uda, bo wczoraj mama zabrała cycki i wyszła po raz pierwszy od porodu, zostawiając syna z mężem. Prawie trzy godzinki. Postałam w kolejkach, poprzepychałam się z koszykami. Ah, jak mi tego brakowało.
Mały dostał od tatusia butlę i spał prawie cztery godzinki, przez co po powrocie do domu czułam się taka niepotrzebna. Jak czasem butlę dostanie, nic mu się nie stanie. Ssak i tak jest nieprzeciętny. Tylko nie za często, bo zdaje się na mm szybciej dzieciaki tyją. A on już przecież podchodzi pod 5,5kg. Z nienacka zaskoczyła mnie konieczność wymiany ciuszków! Nagle się okazało, że po naciągnięciu w kroku body 62, przy szyji zrobiło się mega dziursko. Także pralka miała nagłą robotę z rozmiarem 3-6 m-cy. Adaś jest długi, ale jeszcze szczupły, jak na ten rozmiar. W zasadzie na długość ubranka są akurat, za to oczywiście za szerokie.
A dzisiaj pojechaliśmy pierwszy raz do moich rodziców. Ubieranie w te wszystkie ciepłe rzeczy i pasy doprowadza Adasia do krzyku, ale jak tylko przekroczy próg domu, czyli po jakiś dwóch/trzech bujnięciach w foteliku, zapada w błogi sen. Spotęgowany tym bardziej brumbrumem. Nic tylko z nim gdzieś wyjeżdżać. Oczekuję ciepła w marcu i wyprawy chociażby do ikei, która zresztą mi się już śniła (!?). Bo mama weszła w spodnie przedciążowe, więc jest na dobrej drodze do odnowienia nieodnawianej od chyba pół roku garderoby.

środa, 23 lutego 2011

Szczepienie

Pierwsze szczepienie synek zniósł dzielnie. Pewnie bardzo pomogło mu jedno wkłucie zamiast tych bodajże trzech. Nie wyobrażam sobie, jak mogłabym mu nie zafundować takiego ulepszenia (chociaż oczywiście ważniejsze są te typy szczepów icośtamcośtam). Przychodnia zadziwiła mnie niesłychanie, zapisując jakąś ósemkę niby zdrowych dzieci na jedną godzinę. Kto pierwszy ten lepszy. Nie ważne, że nastrój siedmiotygodniowego niemowlaka jest kruchy, jak szklanka. Czekaj na swoją kolej! Ale synek bardzo dumnej mamy był bardzo dzielny i spokojny. Nie dał się sprowokować i spał sobie spokojnie niczego się nie domagając. Oczywiście przy wkłuciu był krzyk, ale słyszałam już gorsze.
Wśród tych wszystkich dzieci, gdy Adaś spał wtulony we mnie, jakoś tak dotarło do mnie, że on jest mój i ogarnęła mnie ciepła miłość do niego. Zrozumiałam, że to jest właśnie mój synek i żadna inna kobitka nie podejdzie i go nie przytuli. Takie z lekka niesamowite uczucie.
Po szczepieniu usnął w objęciach taty (AC/DC rulez). Opuścił jedną nocną pobudkę. Nie ssał z taką natarczywością, jak to potrafi. Obserwuję dalej.

czwartek, 17 lutego 2011

Uwielbiam

Uwielbiam, jak synek śpi. Jak się pręży i przeciąga, gdy się przebudza. Jak otwiera coraz szerzej swoje granatowe oczęta. Jak szuka cyca, robiąc przy tym słodkie eeeee ehehehe i rusza głową na boki. Jak po moim prysznicu nie widać chwilę nieprzekonania czy ssać, czy to mama. Jak w końcu rzuca się na przedłużenie mamy-cycusia. Jak łapie się za uszko, ale już gorzej, jak sobie je zbytnio miętoli. Jak w końcu wypluwa cycka i odchyla szybko główkę do tyłu - dosłownie gardzi cyckiem! Uwielbiam, jak zasypia w pionowej pozycji wtulony w moją klatkę. Wprost momentalnie, nawet gdy boli go brzuszek, ale przy ruchach góra-dół. Ale uwielbiam też, jak zaśnie dziadkowi Markowi na ramieniu, bo cieszy mnie każdy fakt, że jednak nie jest uzależniony ode mnie. Jak nagle zamyśla się i robi dziubek z ust, gdy idzie łatwa kupka. Pan hrabia herbu podkówka. Jak przewraca oczam i prostuje szyję, gdy przed nim ta trudniejsza. Jak stęka i popiskuje podczas drzemek. Jak sobie mruczy podczas ssania cycka. Jak już przekręca swobodnie głową z jednego boku na drugi. Jak od urodzenia trzyma dzielnie główkę. Jak chyba czwartego dnia przekręcił się w inkubatorze z plecków na prawy bok (!). Jak głaszcze się, pewnie nieświadomie, po tyle swojej główki. Jak coraz szerzej się uśmiecha. Jak próbuje wydobyć jakiś dźwięk ze swojej bezzębnej paszczy. Jak uspokaja się, gdy szykujemy się do zmiany pieluszki. Jak uwielbia swoją miejscówkę na przewijaku. Jak pierwszy raz przygladał się kręcącej karuzeli. To wszystko jest takie niesamowite. A on tak szybko się rozwija! Jak nic zaliczył po 5-tym tygodniu skok rozwojowy. Szersze pole widzenia. Gadulstwo, uśmiechy w ciągu całego dnia. Uwielbiam.