środa, 20 kwietnia 2011

Czwarty miesiąc

Lekko zaskoczył mnie fakt w pewnym e-sklepie, że mój synek awansował w kolejną wiekowo grupę zabawek.
Faktycznie, rozwój leci na całego. Adaś łapie zabawki i miętosi w łapkach. Większość ląduje w paszczy i zostaje mega obśliniona.
Na macie nadal króluje lew, jednak nogi żyrafki też już są fajne, bo bliżej i łatwiej je złapać. Delfin na boczku również okazał się niczego sobie. A ze wszystkimi można gadać, gugać i piskać.
Polubił leżenie na brzuszku, jak tylko jest jakieś chociaż dwadzieścia minut po jedzeniu. Pięknie trzyma główkę długimi minutami.
Popiskuje, otwiera paszczę w poszukiwaniu dźwięków, które potrafiłby naśladować. Ja maltretuję Kaczkę-dziwaczkę, a on się uśmiecha i próbuje mi wtórować.
Przestał lubić sam się bawić. 15 tydzień to chyba skok rozwojowy. Musi wiedzieć, że jestem obok, a ja nie mogę być bierna, muszę do niego gadać, pokazywać się. Cokolwiek powiem, jest mega rozpromieniony. Chociaż nie tak bardzo, jak na widok taty, który wraca wieczorem z pracy. Jakkolwiek nie byłby już znudzony i marudny, tata to zbawienie! Tatulek najlepszy na smutki i niepogodę.
Czasem na spacerze dostaje histerii i jednak tylko mama może go uspokoić.
Sztywno trzyma główkę i się nie chybocze. Możemy podnosić go już, łapiąc pod paszki. Przewrotów brak, jedynie na boczek i to raczej prawy. Z raz próbował się gibnąć z brzuszka na plecy, ale dupkę przeważyło w złą stronę i się zdenerwował.
Nie przesypia całych nocy. A nawet ostatnio budzi się po kilka jak nie kilkanaście razy. Piętnasty tydzień to środek kolejnego skoku rozwojowego.,
Uwielbia kąpiele i potrafia go one rozweselić, ale nadal po raczej zawsze krzyczy. A przed wprowadziliśmy jego ukochane masaże. Głównie brzuszka, żeby poluźnić kiszki, ale plecków też uwielbia.
Nadal nie zaśmiał się na głos. Za to popiskuje, wyje, guga i w ogóle jest taki uroczy i zdrowiutki. Wysypkę co prawda przeszliśmy, ale bez bólu i leczenia.
Za nami druga fala szczepień. Ząbkowanie myślę mode on (ślinotok, wciąganie usteczek, pakowanie paluszków do paszczy, przyciskanie dolnych dziąseł). Przed nami wesele na 380 osób i pieluszki czwórki.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Zdrówko

Dwie wyprawy do lekarzy za nami, druga seria szczepień tuż przed nami. Strzelimy również pneumokoki. Szczególnie, że ponad trzystuosobowe zgromadzenie za niecały miesiąc przed nami, tzn. weselicho, na które jak najbardziej się wybieramy. Synek ma już nawet odświętną kreację.
Adaś znosi długie jazdy bardzo dzielnie. Za pierwszym razem przespał w zasadzie całą wyprawę tylko raz podkarmiony w aucie. Za drugim w drodze powrotnej trochę się już skarżył, szczególnie gdy na niego patrzyłam, ale bez płaczu. Tylko taki żal z niego śmieszny wypływał.
Zaufanie teorii Zawitkowskiego odnośnie zapewnienia swobody ruchów, co zaowocuje prawidłowym rozwojem bioderek, sprawdziło się.
USG bioderek, brzuszka, przezciemiączkowe...wszystko ok! Tak bardzo są to radosne wiadomości.
Wdzięczył się na każdej kozetce i pokazywał, jak to np. dzielnie leży na brzuszku, chociaż tego nie cierpi, jak to leży prosto na pleckach, chociaż często miał wtedy tendencję do wyginania się w łuk. Zostawił także w stolicy pamiątkę po sobie w postaci rzecz jasna kupsztala oraz moczu na kitlu zakręconej pani starszej neurolog.
Czas płynie, jutro stuknie nam trzy miesiące wspólnego życia po tej stronie brzuszka. Bo ogólnie, to już jesteśmy razem roczek! A rok temu był jeszcze z nami dziadek Paweł. Nie mogę przeboleć, że nie poznał Adasia.