poniedziałek, 7 marca 2011

2/12

Syneczek skończył dwa miesiące. I śpi, jak aniołek. Szkoda, że nie w swoim łóżeczku. Ale postanowienie czas wprowadzić w czyn i od dzisiejszej nocy go odkładać. Nie tylko na wieczór, ale za każdym kolejnym razem! Strasznie to jest trudne. Ale wypadałoby wpuścić męża do łóżka. Jeszcze na początku mieściliśmy się w trójkę, ale teraz już mamy obawy.
Mój dwumiesięczniak nie przepada za leżeniem na brzuszku. Męczymy go tak do 10-15 minut, ale nawet nie codziennie. Jak już leży, to raczej jednak ma głowę przekręconą w prawą stronę. Dwa razy przekręcił się z brzuszka na plecy. Zdaje się, że to jeszcze o wiele za wcześnie. Wydaje mi się, że ułatwiło mu ten mega wyczyn właśnie to wygięcie w jedną stronę no i siła spowodowana płaczem.
Śpiąc na pleckach, kręci główką jak chce.
Ma dłuugie rzęsy i coraz dłuższą szyję, którą nagle łatwiej zaczęło się mi myć i kremować.
Zauważył wczoraj wieczorem zabawkę na pałąku przy huśtawce i siedział wgapiony przez cały czas.
Gada już nie tylko do rodziców, ale i do zwierzątek na karuzelce. Które wirują w rytm AC/DC. Jeden kawałek uwielbiają nie tylko one, ale przede wszystkim Adaś. Uspokaja się momentalnie, jak usłyszy. Odkrył czy nauczył tatuś!
Aguu, gooł, agii, aeej...tak się porozumiewamy. Też z czarno-białą książeczką.
Chyba przyszedł czas na rozłożenie edu-maty.
Ma w miarę uregulowany tryb dnia. I to bez codziennej kąpieli. Około 6 budzi mnie machanie rączkami i nogami, mające na celu wypchnięcie kupki. I ją robimy tak ze dwie godziny z przerwami na pogaduszki z tatą i spacery. Jedzonko i spanko do 10 czy 11. Jedzonko i spacer na śpiocha do jakoś 15. Potem oczywiście znowu jedzonko. I kupa. Oraz drzemka. Jedzonko wypada koło 18-19. Wieczorem jest jeszcze kupa. Około 20-21 robimy kąpiel, jeśli robimy. Jedzonko i około 22 wyłączam lampkę. Potrafi zasnąć momentalnie po zaciemnieniu pokoju. W nocy cyc koło pierwszej, jeśli było długie spanko po 17. A jak nie było, to pierwszy cyc koło 3. Jak i drugi o 3 po tym pierwszym o 1. I następnie kółko się zamyka, bo wypada ta kupa koło 6.
Coraz rzadziej mu się ulewa.
Odwraca główkę, słysząc mój nawołujący do cyca głos z drugiej strony.
No i ma przyciętą skórkę w lewym kciuku. Przez tatusia, który odważnie zabrał się za paznokcie, jednak przedobrzył. Trochę nieciekawie to wygląda i kolejny dzień jest zaczerwienione. W ruch poszły waciki leko, potem bioparox (!) i octenisept.
Dzień staje się coraz dłuższy i mój Adaś także samo.

środa, 2 marca 2011

Sernik

Wczoraj pięknie daliśmy czadu. 1,5h krążenia po osiedlu. Szkoda było wracać. Dzisiaj słabiej, bo jakieś 50 min, ale i tak pięknie.Trzeba było wracać, bo w małym obudził się krzykacz. A taki miałam ambitny plan zboczyć nieco z okrężnej trasy.
Jednak nie mam już obaw ani stracha wychodzić z synkiem na te nasze spacerki. Zawsze jest szansa, że poratuje mnie smoczek, który tylko i na szczęście w chwilach tego typu kryzysów, daje się zaciumkać. A poza tym, nie zapuszczam się na razie daleko, więc zawsze migiem do domu można wrócić. Jak przyjdzie jeszcze ładniejsza pogoda i pozbędziemy się śpiworka, to będę mogła synka z wózka wyjąć i przytulić. To też pewnie zadziała, bo dzisiaj, jak tylko go wyjęłam z gondoli, zrobił wielkie oczy na mamę. Położyłam na łóżku i wyszłam ogarnąć manele, ryk. Wróciłam, spokój.
I tak sobie mama idzie krok za krokiem, noga za nogą, okrążenie za okrążeniem. I obmyśla, że nie jest w tym czasie w pracy. Tylko sobie kroczy w środku dnia z wózkiem. I mogła spokojnie się na to zdecydować już przynajmniej ze cztery lata wcześniej.
A zamiast wskoczyć na rowerek, upiekłam sernik. Niebiański beztłuszczowy.

wtorek, 1 marca 2011

Główka

Był lekki problem, głównie zauważony przez tatusia, że synek wykręca się bardzo w jedną stronę, w literę C. Zauważyłam też, że leżąc mi na piersiach, może tylko ze dwa razy trzymał główkę patrząc w lewo. Pediatra też to zauważyła i wypisała skierowanie do neurologa i nawet od razu na rehabilitację. Jeszcze nie dotarliśmy. Ale odkąd kładziemy go już tylko na pleckach a ten sobie kręci główką, jak chce, nagle w niedzielę właśnie u dziadków przekręcił główkę, spiąc na mnie. I tak już na luzie sobie ją przekręca. Chyba pomogło właśnie kładzenie na pleckach, bo przez ponad miesiąc spał tylko na boczkach. Wywnioskowałam w szpitalu, że tak jest najbezpieczniej i tak się przyzwyczailiśmy. Ale odkąd ortopeda zwróciła uwagę na bioderka, to naturalnie zaczęliśmy kłaść go na pleckach. I oczywiście synkowi się spodobało. A teraz poćwiczył szyję i macha główką jak chce! Myślę, że to kładzenie na boczkach mogło też przyczynić się do problemów z bioderkami. Nie pieluchujemy podwójnie, niedługo kontrola. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Lepiej leży, lepiej jest noszony. Powinno być lepiej. A po drodze zresztą jeszcze konsultacja u innego ortopedy
Teraz jeszcze trzeba pamiętać o codziennym kładzeniu, chociaż na kwadrans, na brzuszku. Nie bardzo za tym przepada.