wtorek, 5 kwietnia 2011

Zdrówko

Dwie wyprawy do lekarzy za nami, druga seria szczepień tuż przed nami. Strzelimy również pneumokoki. Szczególnie, że ponad trzystuosobowe zgromadzenie za niecały miesiąc przed nami, tzn. weselicho, na które jak najbardziej się wybieramy. Synek ma już nawet odświętną kreację.
Adaś znosi długie jazdy bardzo dzielnie. Za pierwszym razem przespał w zasadzie całą wyprawę tylko raz podkarmiony w aucie. Za drugim w drodze powrotnej trochę się już skarżył, szczególnie gdy na niego patrzyłam, ale bez płaczu. Tylko taki żal z niego śmieszny wypływał.
Zaufanie teorii Zawitkowskiego odnośnie zapewnienia swobody ruchów, co zaowocuje prawidłowym rozwojem bioderek, sprawdziło się.
USG bioderek, brzuszka, przezciemiączkowe...wszystko ok! Tak bardzo są to radosne wiadomości.
Wdzięczył się na każdej kozetce i pokazywał, jak to np. dzielnie leży na brzuszku, chociaż tego nie cierpi, jak to leży prosto na pleckach, chociaż często miał wtedy tendencję do wyginania się w łuk. Zostawił także w stolicy pamiątkę po sobie w postaci rzecz jasna kupsztala oraz moczu na kitlu zakręconej pani starszej neurolog.
Czas płynie, jutro stuknie nam trzy miesiące wspólnego życia po tej stronie brzuszka. Bo ogólnie, to już jesteśmy razem roczek! A rok temu był jeszcze z nami dziadek Paweł. Nie mogę przeboleć, że nie poznał Adasia.